I odkąd pojawił się Internet, w wirtualnym świecie działo się coraz więcej i dzieje się nadal. Dodatkowo, ze względu na czasy, w których przyszło nam żyć ze świadomością, że w każdej chwili możemy zostać ukoronowani Internet staje się oknem na świat. To do sieci zostały przeniesione różne wydarzenia kulturalne; spektakle czy koncerty. My ze względu na charakter działalności, całkiem w wirtualną przestrzeń przenieść się nie możemy, ale z chęcią zabierzemy tam namiastkę naszego świata. Pomyślałam więc, że cykl "Z pamiętnika przewodnika" będzie niezłym pomysłem. Znam sporo ludzi, którzy pytają o nasz czarny świat, czy o to, co ja tam właściwie robię. Postanowiłam więc zaspokoić Waszą ciekawość. Drogi czytelniku, zastanawia Cię czasem brak zdjęć na moim blogu? Albo może to, że na naklejki na facebooku odpowiadam Ci pustymi spacjami lub wcale? A gdy idziemy na spacer, chcę złapać Cię pod rękę argumentując to bezpieczeństwem? Jeśli tak, to rozwikłam zagadkę.
Jestem niewidoma.
Jestem ciekawa świata i postanowiłam pokazywać to już od urodzenia!
Więc, niczym Windows 10 miałam przedwczesną premierę.
i to sporo, bo 3 miesiące. Bywało różnie. Jakieś elektroniczne gadżety we współpracy z lekarzami ratowały mi życie.
I wyszłam zwycięsko!
No prawie, bo powikłaniem mojego wcześniactwa jest przede wszystkim brak wzroku.
Kable się odkleiły, nikt nie mówił, że będzie różowo, prawda?
Ale trzeba iść do przodu!
Przewodnik? Niewidomy? To możliwe?
Jak najbardziej.
Prócz oczywiście zarobku, ta praca daje mi bardzo dużo. Przede wszystkim kontakt z ludźmi. Każdy kto nas odwiedzi zapisuje na dysku moich wspomnień pewną historię.
Niektórzy bardziej, niektórzy mniej, ale każdy człowiek ma swój pliczek na moim dysku.
Niezwykły Jegomość
A dziś, w części pierwszej opowiem Wam o pewnym Starszym Panu.
Pan ten odwiedził Nas w środę.
Cisza i spokój.
Siedzimy we trzy. Każda zajęta swoimi zadaniami do wykonania na ten dzień.
Ja przy długim stole, przy którym rozmawiam z ludźmi o ich wrażeniach po przejściu Strefy Ciemnej. Za mną regał ze sprzętem i książkami, na wprost drzwi wejściowe.
Nieco w prawo, za szklaną ladą z wygrawerowanym okiem*, na recepcji Karola. Siedzi przy kompie, odbiera telefony, ogarnia terminal, paragony itd. Prócz tego robi nam ładne grafiki. Czasem podglądam 😉 I mówię Wam, eleganckie są!
A po lewej od mojego stanowiska, w małym pomieszczeniu Monika. Jest koordynatorem przewodników, sporo pracuje
z komputerem, czasem pomaga mi przy oprowadzaniu ludzi. Ogarnia kontakty i promuje nas na zewnątrz. Konkretna
i zdecydowana, jak trzeba to pomoże i ogarnie mało doświadczonego przewodnika jak ja 😀
Fajny zespół, co nie?
Ale w zespole potrzebny jest lider albo szef. I my też mamy swojego szefa! A ściślej: Szefową. Ciepłą i serdeczną kobitkę
z uśmiechem na twarzy. I z milionem pomysłów na minutę!
I wiecie co? Wszystko, co sobie założy jej się udaje. Naszym zespołem kieruje super. A jak się coś sypie, to zaraz do kupy wszystko poskłada. Wyrozumiała i troskliwa.
Taka jest liderka naszego zespołu. Cieszymy się, że ją mamy!
Scharakteryzowałam wszystkich na szóstkę z plusem, to mogę przejść do meritum.
Środa. Dzień jak co dzien. Cisza, spokój. Ja przy regale kminię coś z maszyną. Monika przy kompie. Karola klika też w swój, grafikę ogarnia. Ja robię przerwę, bo kubki się same nie umyją…niestety.
Odstawiam więc swój na miejsce i słyszę otwarcie drzwi,
i serdeczne "Dzień dobry, w czym możemy pomóc"?
To Karola przyjmuje niespodziewanego wędrowca. Słyszę męski głos, należący do seniora. Standardowe pytania: co, jak itd. Za chwilę któraś z dziewczyn włącza dźwięki.
Ja idę do wejścia i słyszę od Pana, że "jak ślimak się porusza".
Po czym faktycznie widzę, że porusza się bardzo powoli. Przedstawiam się jak zazwyczaj. Pan się przywitał, ale nim podał mi rękę, coś z niej przełożył do drugiej. Szybki ogląd na sprawę i zorientowałam się, że ma kule i to nie jedną,
a dwie. Powiedział mi jeszcze, że jest “przygłuchawy”.
Ja rozluźniłam, jak zawsze atmosferę i próbując go rozbawić mówię wprost, że ja jestem ślepa, on głuchy to się dogadamy!
Zaczął się śmiać. Udało się.
Mimo, iż poruszał się bardzo powoli, dawał sobie radę prawie ze wszystkim i prawie wszystkie przedmioty rozpoznał jedynie dotykiem!
Nie wszedł tylko w pewne części, gdzie mamy trochę schodków. Dobrze, że o to dopytałam dokładnie, bo skory był i tam się udać!
Niesamowita była dla mnie jego determinacja, tym bardziej że, teren do zwiedzania nie zawsze jest równy, są stopnie i czasem ostrzejsze zakręty.
Pan bez problemu dał radę! Przez pierwsze dwa pomieszczenia asekurowałam go cały czas i byłam z nim w kontakcie fizycznym. tj. lekko podtrzymywałam/asekurowałam jego lewe ramie i nieco w okolicach łopatki.
Proponowałam mu pełnienie funkcji podpórczej*,ale o dziwo nie chciał. Razem chodziliśmy godzinę. Godzinę po ciemku.
Po skończonej wycieczce przy długim stoliku Pan podzielił się swoją historią.
Jak się okazało miał dużą styczność z osobami niewidomymi,
a pobyt tutaj pomógł mu je lepiej zrozumieć.
Dlaczego dzielę się tym z Wami? Bo chcę pokazać, jak ważna jest determinacja i upór w dążeniach do wyznaczonych celów. Ten Pan długo pozostanie w mojej pamięci.
Ma… 91 lat!
Niesamowite przeżycie dla obu stron. Dla niego jak i dla mnie jako przewodnika.
A mi jako członkowi zespołu BW, nie pozostaje nic innego, jak życzyć Panu zdrowia i 100, a nawet 200 lat w zdrowiu i szczęściu!
* funkcja podpórcza: faktyczne robienie za balkonik dla drugiej osoby, tj. pozwolenie by prowadzona osoba opierała się na nas jak na tym przedmiocie.
* pliczek na moim dysku: zapamiętane szczegóły, nie dosłownie na dysku 🙂
* wygrawerowane oko – nasze logo.
Przy okazji zapraszam do nas!
Link,
pod którym przeczytacie i dowiecie się więcej.
https://blackworld.pl/blog/