Kategorie
To co, że na wspak, ja świat odbieram właśnie tak!

Odłamkowy, (prze)ładuj!

Czyli o tym, że boli mnie mózg.
Słuch to mój najważniejszy zmysł.
To dzięki niemu w ok. 70% odbieram rzeczywistość i otaczający mnie świat.
Gdy jego praca z jakichś powodów jest zaburzona,
to tak,

Czyli o tym, że boli mnie mózg.
Słuch to mój najważniejszy zmysł.
To dzięki niemu w ok. 70% odbieram rzeczywistość i otaczający mnie świat.
Gdy jego praca z jakichś powodów jest zaburzona,
to tak,
jak byś ty,
drogi czytelniku
MIAŁ ZAWIĄZANE SZCZELNIE OCZY,
GŁOŚNĄ MUZYKĘ NA SŁUCHAWKACH,
A DO TEGO W NOWYM,
NIE ZNANYM MIEJSCU
którego PRZESTRZENI DOPIERO SIĘ UCZYSZ,
KTOŚ ZAKRĘCIŁ BY CIĘ PARE RAZY W KOŁO
I KAZAŁ CI BEZBŁĘDNIE DOJŚĆ DO
PRAWEJ ŚCIANY,
biurka,
CZY JAKIEGOŚ INNEGO PUNKTU B Z PUNKTU A.
Albo to tak,
Jak byś siedział spokojnie,
a nagle ze wszystkich stron najbliższego otoczenia,
Znienacka zaatakowałaby cię ogromna ilość
Zapachów,
Głośnych dźwięków,
A może i nawet niespodziewanego dotyku,
Żarówek w oczy albo innych bodźców,
Które do przyjemności raczej nie należą.

Halo?
Jak samopoczucie?
rezygnujesz!
Przecież nawet 10minut nie minęło!
Spoko, spoko już cię uwalniam…
Widzisz czytelniku,
ja z takim czymś żyję na co dzień.
Zatem staraj się pomóc, a nie zaszkodzić.
Sytuacja taka ma miejsce zazwyczaj wtedy,
Gdy jest więcej, niż przysłowiowe 3osoby na krzyż.
A przeciążenie sensoryczne
Do przyjemności nie należy.

Po pewnym czasie takiej rozmowy wszystko mi się zlewa,
nie umiem wyizolować tego,
co ktoś mówi do mnie,
mieszają mi się słowa wszystkich uczestników dyskusji,
dźwięki nakładają się na siebie
a to powoduje uczucie rozsadzania głowy od środka.
Jest to trudny do wytłumaczenia stan,
Ale jest on bardzo,
Bardzo nie fajny.
Niektóre dźwięki,
Szczególnie wysokie,
Bolą.
Nie wszystkie, ale jednak.
Gdy więc mówię,
Że któryś dźwięk mnie boli,
To naprawdę tak jest.

Jestem wówczas czasem też bardziej nerwowa.
Nie konkretnie na kogoś,
A tym bardziej na kogoś, kto mi pomaga,
Ale po prostu dla tego,
Że takie świadome,
Czy też mniej świadome poddawanie mojego procesora tego typu próbom i testom,
Powoduje wyczerpanie i zmęczenie.

Wówczas czasem potrzebuję wyciszenia.
Nie jest to długo, bo jakieś 5minut.
Ale jakże te 5minut jest mi wówczas potrzebne!

A gdy wiesz,
Że wyciszenie,
Skazane jest na niepowodzenie?
I z tym trzeba sobie radzić.
Więc będąc w takich sytuacjach
trochę się wyłączam, zawieszam.
Nie widać tego jakoś bardzo,
większość ludzi przypuszcza raczej,
że jestem smutna,
a może o czymś intensywnie myślę?
Nie. To po prostu mój plan B, czyli automatyczne samowyciszanie się.
Umiem sterować swoją sensoryką tak,
bym odbierała potrzebne informacje,
a niezbędne pomijała
– to właśnie to wyłączenie.
Niestety nie zawsze,
mam z tym problem, gdy jestem np. zmęczona.
Jest też drugi sposób.
Jeśli czuję,
Że coś zaczyna się dziać,
Ale nie jest jeszcze źle,
A wiem, że wśród bodźców różnych,
Przyjdzie mi nieco czasu spędzić jeszcze,
By nie odgradzać się od nich całkowicie
Zakładam słuchawki i puszczam ulubioną muzykę,
Podrasowaną odpowiednimi ustawieniami dźwięku.
Tak, bym ją tolerowała,
Ale jednocześnie tak, by mnie nie raziła.
Ale jest to do wykonania tylko na początku akcji.
A gdy akcja się rozwinie?
Też możesz udzielić mi wsparcia.
Jak?

*Bądźmy w kontakcie!
Jeśli opcji ucieczki nie ma, np z koncertu itp.
A mam takie przeładowanie,
Usiądź obok mnie i zapewniaj,
że cały czas przy mnie jesteś,
nie odchodź.
Ja mogę tego przy nadmiarze bodźców nie zarejestrować.
Zapewne takim czynem bardzo mnie wystraszysz.
Chyba, że
jest w pobliżu inna, znajoma osoba.
Od czasu do czasu dawaj do zrozumienia gestem,
o swojej obecności,
kładąc co jakiś czas mi dłoń wewnętrzną stroną, na plecach, ramieniu, przedramieniu.
Jeśli znamy się bliżej, a nie masz nic przeciwko,
Możesz też po prostu złapać mnie za rękę.
To mnie uspokaja.
Wiem wtedy, że przy mnie jesteś i mogę na ciebie liczyć.
Kontakt fizyczny jest także ważnym wskaźnikiem mocy komunikatu i intencji mówiącego.
Są to delikatne gesty,
wykonywane nie raz mimochodem,
instynktownie a czasem nieświadomie*
W każdym razie cokolwiek pchnęłoby was do takich gestów,
jedno jest pewne.
Bardzo one pomagają w lepszym zrozumieniu rozmówcy*

Czasem zdarza się, że to ja sprawdzam obecność.
Po prostu lekko dotykam osobę obok,
tak by upewnić się,
czy nadal przy mnie jest
zwłaszcza,
gdy jest bardzo głośno, o czym już pisałam,
oraz wtedy, gdy sytuacja jest wprost przeciwna do powyżej opisanej.

11 odpowiedzi na “Odłamkowy, (prze)ładuj!”

Jeśli chodzi o zlewanie się, to zaobserwowałem ostatnio że mam takie momenty i trzeba mi kilka razy powtórzyćdaną rzecz.

Mimi,
w takim razie witaj w klubie!
😀
Czy wtedy też potrzebujesz kontaktu fizycznego,
czy radzisz sobie w inny sposób?

Ja nie raz też,
no bo czasem trzeba.
Ale jak jestem z kimś,
kogo znam,
to kontakt fizyczny jest zdecydowanie lepiej działającą opcją

Może nie mam aż tak jak ty, ale nadwrażliwość na pewne dźwięki, ich głośność i wysokość mam. Więc do pewnego stopnia jestem w stanie Cię zrozumieć.

Opisałaś dokładnie to, co ja przeżywałam od zawsze i szkoda, że nie wiedziałam o tym, będąc w szkole, czy na studiach, z czego wynikały nieporozumienia i ciągłe pretensje do samej siebie.
Dopiero niedawno odkryłam, jak sobie radzić z nadwrażliwością słuchową, jak również to, że większość kło[potów, które miałam w szkole, czy na studiach, wynikały właśnie z tego powodu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink