Kategorie
To co, że na wspak, ja świat odbieram właśnie tak!

Patrz mi w oczy! O kontakcie wzrokowym z mojej perspektywy

Nie, nie będę opowiadać o tej książce,
chociaż jest też ciekawa.
Chodzi o patrzenie na rozmówcę(ów).
Ja staram się patrzeć i wice versa,
Choć nie lubię tego.
Ale wiem,
że jest to jedno z zachowań,
których oczekuje większość społeczeństwa.

Wzrok osoby obok,
odczuwam za pomocą przedniej części czaszki,
czołem, delikatnie skroniami a najwrażliwsze punkty,
to nos, czoło i okolice oczu.
I z przykrością dla większości powiem szczerze,
że z regóły,
nie jest to przyjemne odczucie.
Ale przydatne czasem,
bo umożliwia mi odczyt pewnych emocji
z oczu/twarzy osoby,
gdy „patrzę” z bliska,
choć są to jedynie podstawowe emocje –
smutek i radość.

I w ogóle mam coś z kota,
wiecie?
Koty w zaufaniu pokazują swój brzuszek.
Osobie przypadkowej nie ośmielą się go wystawić!
Gdy jesteś właścicielem,
kot z rozkoszą da ci się po nim głaskać!
Ja też działam trochę w ten sposób. 😉
O co chodzi?
Okulary.
Bardzo ważna część poprawiająca mój wygląd.
Ważniejsza, niż
kolczyki czy makijaż.
Moje oczy są specyficzne.
Wyglądem na pewno odbiegają od normy.

Nie wstydzę się tego,
ale dla mnie,
spojrzenie w moje oczy bez okularów,
to przełamanie pewnej bariery.
Gdy więc wychodzę na zewnątrz,
prócz zadbania o wygląd,
czasem kolczyków czy
pomalowania ust,
zakładam okulary.
Tak samo postępuję też,
gdy ktoś mniej znany przychodzi
do nas.
Patrząc na kogoś w okularach,
czuję się pewnie.
Jestem do tego kogoś przyjaźnie nastawiona,
ale jednocześnie mam dystans.
Barierę,
którą z czasem,
przełamuję do pewnych wyjątkowych osób *
I tym osobom patrzę się też w oczy.
Nie zawsze,
bo podczas gorszych dni spojrzeń unikam w ogóle,
ale staram się ten kontakt mieć.
Pewna osoba,
oczywiście w jakiś sposób bliższa dla mnie,
widząc mnie w złym stanie czy nastroju,
wpatruje się mi w oczy z niezwykłym skupieniem myśląc,
jak zaradzić moim problemom –
aktualnym w danej chwili.
Ciekawe jest to zjawisko
z tego względu,
że ona raczej nie zwraca uwagi na taki drobiazg,
jak kontakt wzrokowy.
Też nie widzi.

Ja sama nie raz,
uczyłam niektóre niewidome osoby kontaktu wzrokowego.
Uczyłam dla tego,
bo to poprawia postrzeganie przez innych podobno,
ważne to dla ludzi widzących po prostu.
Ale tak naprawdę, mówiąc o relacjach bliższych,
niż kontakt z przechodniem na przystanku czy panią w sklepie,
w relacjach bliższych,
ważniejszy od wzroku
dla mnie jest dotyk.

I jeszcze coś.

Nie czuj się urażony(a),
gdy podczas twojego wykładu,
prezentacji
czy
podawania ważnych informacji,
nie patrzę na Ciebie
i całkowicie spuszczam głowę w dół,
zamykam oczy
bądź patrzę w lewą
lub prawą stronę.
Ten kontakt wzrokowy,
który być może z tobą czytelniku utrzymuję,
to zachowanie wyuczone,
pewne zadanie do wykonania.
Więc w ważnych momentach,
nie utrzymuję go,
bo to najzwyczajniej w świecie,
wymaga ode mnie dużej uwagi i skupienia,
A ja je przeznaczam
na odebranie ważnych informacji, (
które w swoim wykładzie,
prezentacji czy tak zwyczajnie) podajesz.

Kategorie
To co, że na wspak, ja świat odbieram właśnie tak!

Odłamkowy, (prze)ładuj!

Czyli o tym, że boli mnie mózg.
Słuch to mój najważniejszy zmysł.
To dzięki niemu w ok. 70% odbieram rzeczywistość i otaczający mnie świat.
Gdy jego praca z jakichś powodów jest zaburzona,
to tak,
jak byś ty,
drogi czytelniku
MIAŁ ZAWIĄZANE SZCZELNIE OCZY,
GŁOŚNĄ MUZYKĘ NA SŁUCHAWKACH,
A DO TEGO W NOWYM,
NIE ZNANYM MIEJSCU
którego PRZESTRZENI DOPIERO SIĘ UCZYSZ,
KTOŚ ZAKRĘCIŁ BY CIĘ PARE RAZY W KOŁO
I KAZAŁ CI BEZBŁĘDNIE DOJŚĆ DO
PRAWEJ ŚCIANY,
biurka,
CZY JAKIEGOŚ INNEGO PUNKTU B Z PUNKTU A.
Albo to tak,
Jak byś siedział spokojnie,
a nagle ze wszystkich stron najbliższego otoczenia,
Znienacka zaatakowałaby cię ogromna ilość
Zapachów,
Głośnych dźwięków,
A może i nawet niespodziewanego dotyku,
Żarówek w oczy albo innych bodźców,
Które do przyjemności raczej nie należą.

Halo?
Jak samopoczucie?
rezygnujesz!
Przecież nawet 10minut nie minęło!
Spoko, spoko już cię uwalniam…
Widzisz czytelniku,
ja z takim czymś żyję na co dzień.
Zatem staraj się pomóc, a nie zaszkodzić.
Sytuacja taka ma miejsce zazwyczaj wtedy,
Gdy jest więcej, niż przysłowiowe 3osoby na krzyż.
A przeciążenie sensoryczne
Do przyjemności nie należy.

Po pewnym czasie takiej rozmowy wszystko mi się zlewa,
nie umiem wyizolować tego,
co ktoś mówi do mnie,
mieszają mi się słowa wszystkich uczestników dyskusji,
dźwięki nakładają się na siebie
a to powoduje uczucie rozsadzania głowy od środka.
Jest to trudny do wytłumaczenia stan,
Ale jest on bardzo,
Bardzo nie fajny.
Niektóre dźwięki,
Szczególnie wysokie,
Bolą.
Nie wszystkie, ale jednak.
Gdy więc mówię,
Że któryś dźwięk mnie boli,
To naprawdę tak jest.

Jestem wówczas czasem też bardziej nerwowa.
Nie konkretnie na kogoś,
A tym bardziej na kogoś, kto mi pomaga,
Ale po prostu dla tego,
Że takie świadome,
Czy też mniej świadome poddawanie mojego procesora tego typu próbom i testom,
Powoduje wyczerpanie i zmęczenie.

Wówczas czasem potrzebuję wyciszenia.
Nie jest to długo, bo jakieś 5minut.
Ale jakże te 5minut jest mi wówczas potrzebne!

A gdy wiesz,
Że wyciszenie,
Skazane jest na niepowodzenie?
I z tym trzeba sobie radzić.
Więc będąc w takich sytuacjach
trochę się wyłączam, zawieszam.
Nie widać tego jakoś bardzo,
większość ludzi przypuszcza raczej,
że jestem smutna,
a może o czymś intensywnie myślę?
Nie. To po prostu mój plan B, czyli automatyczne samowyciszanie się.
Umiem sterować swoją sensoryką tak,
bym odbierała potrzebne informacje,
a niezbędne pomijała
– to właśnie to wyłączenie.
Niestety nie zawsze,
mam z tym problem, gdy jestem np. zmęczona.
Jest też drugi sposób.
Jeśli czuję,
Że coś zaczyna się dziać,
Ale nie jest jeszcze źle,
A wiem, że wśród bodźców różnych,
Przyjdzie mi nieco czasu spędzić jeszcze,
By nie odgradzać się od nich całkowicie
Zakładam słuchawki i puszczam ulubioną muzykę,
Podrasowaną odpowiednimi ustawieniami dźwięku.
Tak, bym ją tolerowała,
Ale jednocześnie tak, by mnie nie raziła.
Ale jest to do wykonania tylko na początku akcji.
A gdy akcja się rozwinie?
Też możesz udzielić mi wsparcia.
Jak?

*Bądźmy w kontakcie!
Jeśli opcji ucieczki nie ma, np z koncertu itp.
A mam takie przeładowanie,
Usiądź obok mnie i zapewniaj,
że cały czas przy mnie jesteś,
nie odchodź.
Ja mogę tego przy nadmiarze bodźców nie zarejestrować.
Zapewne takim czynem bardzo mnie wystraszysz.
Chyba, że
jest w pobliżu inna, znajoma osoba.
Od czasu do czasu dawaj do zrozumienia gestem,
o swojej obecności,
kładąc co jakiś czas mi dłoń wewnętrzną stroną, na plecach, ramieniu, przedramieniu.
Jeśli znamy się bliżej, a nie masz nic przeciwko,
Możesz też po prostu złapać mnie za rękę.
To mnie uspokaja.
Wiem wtedy, że przy mnie jesteś i mogę na ciebie liczyć.
Kontakt fizyczny jest także ważnym wskaźnikiem mocy komunikatu i intencji mówiącego.
Są to delikatne gesty,
wykonywane nie raz mimochodem,
instynktownie a czasem nieświadomie*
W każdym razie cokolwiek pchnęłoby was do takich gestów,
jedno jest pewne.
Bardzo one pomagają w lepszym zrozumieniu rozmówcy*

Czasem zdarza się, że to ja sprawdzam obecność.
Po prostu lekko dotykam osobę obok,
tak by upewnić się,
czy nadal przy mnie jest
zwłaszcza,
gdy jest bardzo głośno, o czym już pisałam,
oraz wtedy, gdy sytuacja jest wprost przeciwna do powyżej opisanej.

Kategorie
Oj, świta mi... To co, że na wspak, ja świat odbieram właśnie tak!

Mitologia na ślepo, czyli o stereotypach słów kilka.

Lubicie mitologię?
Pewnie nie jedna osoba się taka znajdzie.
Ja też do nich należę!
Uwielbiam mitologię z naszego podwórka,
czyli Słowiańską.
A może Wy lubicie egipską?
Albo grecką?
Która by to nie była,
trzeba przyznać,
że ludzie mieli naprawdę zaskakujące pomysły
na to,
jak powstał świat.
W ciekawy sposób interpretowali również powstawanie różnych zjawisk.
Polecam więc do poczytania!

Ale ja nie o tym.
Owszem, wpis będzie też o mitach,
ale nie po to,
by się weń wczytywać,
lecz po to,
by owe mity obalić.
Ostrzegam,
że momentami będzie ostro
i z góry przepraszam
za zranienie czyichś uczuć/obrażenie kogoś.
Tak, wpis będzie ostry.
Ale do sedna…

Od urodzenia jestem niewidoma.
Byłam wcześniakiem i to dość skrajnym.
Technologia nie była rozwinięta tak,
jak dzisiaj
(no bo kto słyszał o witrektomii)? *
Więc w wyniku tego i kilku innych czynników,
oczy postanowiły sobie,
że pracować nie mają zamiaru
i faktycznie tak jest.
Nie rozpaczam z tego powodu
i innym radzę to samo.
Mam szczęście mieć
wspaniałą rodzinę i ludzi wokół siebie,
ten niezawodny team sprawia,
że umiem akceptować siebie i swoje ograniczenia.
Niestety,
w otoczeniu zmagam się również ze stereotypami.
Nie zawsze wynikają one ze złej woli człowieka.
Czasem jest to chociażby chęć pomocy,
ale nieumiejętna.
Wówczas nie mam tego ludziom za złe.
Ale chciała bym również,
by pewne mity obalić.
Być może po zapoznaniu się z takim wpisem,
drugi raz nie popełnisz takich błędów?
Tego Ci,
mój kochany czytelniku życzę,
a tymczasem,
do dzieła!

1. DO NIE-WI-DO-MYCH, TRZE-BA MòW-IĆ GŁO-ŚNO! I WY-RAŹ-NIE!
Nie.
Do niewidomych, trzeba mówić normalnie!
Jesteś urzędnikiem/ekspedientem w sklepie/kimkolwiek innym,
który obsługuje ludzi i ma z nimi bezpośrednią styczność i trafi Ci się brajlak?*
Rozmawiaj z nim normalnie.
Tak, jakby widział.
Z drugiej strony,
możesz spodziewać się tego,
że nie od razu niewidomy zareaguje,
zwłaszcza przy sporej liczbie osób.
Nie widzę, więc i kontaktu wzrokowego nie odbieram z odległości między Tobą a okienkiem, czy ladą.
Piszę „nie zawsze”,
bo są i ludzie,
którzy reflektują bez problemu!
Ale pamiętaj, traktuj normalnie.
Po ludzku.

2.
Niewidomi nie radzą sobie z czynnościami codziennymi – wokół siebie.
Bzdura na resorach że tak powiem!
Jasne,
mogą mieć problem z np. znalezieniem czegoś,
czy w nowym miejscu z trafieniem gdzieś.
Ale,
o ile w środowisku,
gdzie niewidomy przebywał,
uczono go samoobsługi,
radzi sobie normalnie,
jak każdy.
Sam się myje,
ubiera,
sam je
(I tu anegdotka z życia mego skromnego.
Przyszła do mnie koleżanka – pierwszy raz,
a znamy się dość krótko.
Mama podaje nam obiad.
Siadamy, biorę łyżkę do ręki,
a koleżanka pyta „dasz sobie radę”?
W luźnej pogadance
wyznała później,
że gotowa była mnie nakarmić.
<3
Bardzo ją lubię,
więc po prostu się uśmiechnęłam serdecznie. ).

Co jeszcze w temacie jedzenia.
Zdarza mi się poprosić o np. pokrojenie kotleta,
czy naleśnika,
albo nalanie zupy.
Zwłaszcza w obcym miejscu (szkolna stołówka, restauracja itp.).
Ale resztę ogarniam sama.
I myślę, że nie tylko ja.

Higiena to podstawa!
A jak!
Czy w tej sferze niewidomi też mają problemy?
Jak pisałam wcześniej – nie.
Jedyną trudnością może być znalezienie np.
łazienki,
a w niej konkretnych miejsc (kabina prysznicowa/wanna, półka na rzeczy etc) dotyczy nowych miejsc.
W domu nie ma z tym problemu.
Kiedyś też zostało mi zadane pytanie następującej treści:
„Jak ty nie widzisz, to skąd wiesz, że dostałaś kobiecą przypadłość”?
To się czuje.
Z resztą,
widzące panie chyba też na wyczucie lecą.
Która w tym celu latarki używa,
niech pierwsza żuci kamieniem 😛
Skoro już w takim no… śliskim temacie jesteśmy.
Niewidomy normalnie radzi sobie również w toalecie.
Jeśli go tam prowadzisz,
nie ma potrzeby wchodzić znim!
Wyjątkiem są łazienki z kilkoma toaletami.
Wówczas możecie do głównej części wejść razem.
Podprowadzasz pod drzwi właściwej toalety, zamykasz drzwi i czekasz.
Jeśli jednak jesteś na np.
wyjeździe i prowadzisz
osobnika do łazienki,
która jest jednolita z jedną toaletą,
nie stój cały czas pod drzwiami!
Chyba,
że kolega/koleżanka da Ci znać,
byś czekała/ł, bo np.
może być jej słabo etc.
Albo Cię o to poprosi.
W innym przypadku nigdy!
Jest to krępujące.

Może się przejdziemy Na zakupy?
Jasne!
Jak to wygląda?
Większość niewidomych
samodzielnie tę kwestię również ogarnia.
Ja na razie jeszcze tak daleko nie doszłam.
Potrzebuję przewodnika.
Ale o tym,
co kupię,
lub czego nie
i po co właściwie przyszłam,
decyduję sama!
Przewodnik pomóc może
zwłaszcza w zakupach codziennych.
O ile chleb od bułki odróżnię,
tak śmietany od jogurtu niekoniecznie.
Możesz więc, jako przewodnik czytać
napisy na torebkach, pojemnikach itd.
Gdy jest to supermarket,
możesz także podawać określone produkty z półek,
jeśli zostaniesz o to poproszony.
Ja np. proszę zwłaszcza będąc tam,
gdzie jest dużo słoików, albo szklanych butelek.
Ale to,
jak mówię zależy od samego osobnika chcącego zakupy zrobić
i od tego, jak ustali z przewodnikiem.
W sklepikach osiedlowych, podprowadzasz do ekspedientki i już,
resztę załatwia osoba kupująca.
Chyba, że ustalicie inną wersję.

A co z ubiorem?
Prócz wyglądu ubrań samego w sobie,
ważny jest także kolor.
Warto w tym zakresie uczyć dziecko niewidome
od małego,
jaki kolor do jakiego pasuje.
Całkowicie niewidomy od urodzenia,
raczej o kolorach pojęcie będzie miał takie,
jak my o języku suahili.
Mimo to
warto uczyć na pamięć tych kolorów i ich zestawień,
jak wierszyka.
Ja np. nauczyłam się tak,
że wygląd danego ubrania kojarzę z danym kolorem,
w którym ono jest.
Np.
Koszulka z krótkim rękawkiem,
z naszytymi z przodu wisienkami,
jest biała.
Itp.
Ale pamiętajcie,
że ten efekt wizualny jest ważny.
My nie widzimy,
ale inni widzą!
No a podobno „jak Cię widzą, tak Cię piszą”.
Niestety??
?
Kucharzenie na 102!
A jak!
Oczywiście,
że niewidomi gotują, smażą, robią gorące napoje, sałatki i pieką ciasta.
Normalnie posługują się nożami,
czajnikami czy piecem gazowym.
Ja wolę czajnik elektryczny,
ale jajecznicę usmażyć potrafię,
a i spagetti nie raz ogarnę.
Znam i osoby niewidome,
które gotują świetnie
i jest to ich pasją.
Jak widać,
da się!
Początkujący niewidomy twój kolega/koleżanka rówieśnik chce zrobić Ci herbatę,
gdy zaprosił Cię do siebie?
Pozwól mu.
Nie trzęś się nad nim,
nie ingeruj (chyba, że poprosi Cię o pomoc).
Skoro sam wyszedł z propozycją,
znaczy, że da sobie radę!
Te same wskazówki tyczą się rodziców i bliskiej rodziny brajlaczków.

3. Niewidomi nie mają orientacji przestrzennej.
I mają i nie.
Jak każdy.
Jeden trafi wszędzie niemal od razu,
drugiemu będziesz pokazywał razy pińćset, a i tak na prostej drodze się zgubi.
Ale,
jeśli człowiek tylko nie widzi,
a poza tym nie ma dodatkowych niesprawności/zaburzeń,
orientację w mniejszym,
lub większym stopniu,
ale ma.

4. Niewidomi nie lubią/boją się kontaktu fizycznego,
albo w czasie rozmów trzeba im ten kontakt umożliwić.
I znowu – bywa różnie.
Mi w kontaktach (zwłaszcza z bliskimi osobami) dotyk bardzo pomaga,
bo prócz zaspokojenia potrzeby bezpieczeństwa
jest także niejako wskaźnikiem intencji mówiącej osoby.
Inaczej czuć rękę osoby, w której dominują emocje negatywne,
a inaczej takiej,
u której emocje i uczucia pozytywne biorą górę.
W każdym razie,
znam i osoby niewidome,
które dotyku raczej nie lubią,
poza kilkoma najbliższymi osobami,
tak też bywa.
Mi np. niespodziewane położenie dłoni na ramieniu/plecach nie przeszkadza.
Jest to po prostu informacja, że zaraz dostanę jakiś komunikat.
Dotyk sprawdza się w moim przypadku przy przeładowaniu sensorycznym,
ale to już na inny wpis…

5. Wszyscy niewidomi mają świetny słuch,
ładnie grają i śpiewają.
Nawet się zrymowało 😀
Nie. Nie wszyscy.
Owszem,
są i tacy,
ale to jak wszyscy,
Niech świadczy o tym chociażby fakt,
że piosenkarzy widzących mamy też dużo.
Słuch mają,
jak wszyscy ludzie.
Różnica polega na tym,
że bardziej się na nim skupiają,
bo jest to główny zmysł do odbierania bodźców z przestrzeni.
Tyle.

6.
Niewidomi mają słabsze zdolności manualne,
słabszą kondycję, bo nie mogą ćwiczyć.
Jasne, że są choroby oczu,
które faktycznie z wysiłku fizycznego
dyskwalifikują – jakiegokolwiek.
Ale,
o ile przeciwwskazań zdrowotnych nie ma,
niewidomi ćwiczą na lekcjach wf,
pływają,
grają w przystosowane
pod nich gry
z wykorzystaniem piłek dźwiękowych,
a nawet biegają.
Są oczywiście i przeciętni.
Są tacy,
którzy ćwiczą systematycznie.
Są i tacy,
co z domu by się nie ruszyli.

7. Niewidomy musi mieć porządek wokół siebie.
Nie.
Oczywiście,
że pewna kolejność rzeczy w naszym otoczeniu ułatwia nam życie.
Ale nie jest tak,
że musi to być jedna i ta sama,
ani nie jest tak,
że każdy niewidomy w swoim najbliższym otoczeniu ma schludnie,
czyściutko i porządeczek,
że aż błyszczy!
Tak, ja nie lubię tego typu zmian.
Ale nie wszyscy tak mają!
Powiem więcej:
znam bałaganiarzy takich,
że w głowie się nie mieści :D.

8. Każdy niewidomy nie umie się podpisać, ani nie zna normalnych liter.
Istnieją niewidomi,
którzy umieją się podpisać i to nawet czytelnie!
Ja tej umiejętności nie posiadam,
ale u mnie dochodzą problemy manualne.
Znam dziewczynkę,
która w wieku 7/8lat,
z tablicy rejestracyjnej oglądając palcami,
potrafiła odczytać numer rejestr. Samochodu.
Da się?
Da się!

9. Niewidomi nie obsługują telefonów, komputerów i pokrewnego sprzętu.
Ku mojej wielkiej radości,
ten mit odchodzi do lamusa,
ale zdarza się tak twierdzić,
zwłaszcza starszym osobom.
No więc odpowiadam krótko i treściwie,
jak to zawsze ja 😉
Niewidomi korzystają zarówno z komputerów,
jak i telefonów.
Ba,
często te sprzęty wykorzystują do pracy,
by zarabiać na życie.
Bo niewidomi też pracują!
Wracając do komputerów.
Niewidomy musi mieć zainstalowany czytnik ekranu,
czyli program,
który głosem syntetycznym odczytuje napisy z ekranu.
Zamiast myszki,
używamy klawiatury.
Sterowanie kursorem odbywa się za pomocą strzałek, a potwierdzamy klawiszem enter.
Do tego dochodzą tzw skróty klawiszowe,
czyli kilka klawiszy wciskanych jednocześnie,
aby wywołać daną funkcję.
I tak np.
Klawisz Win plus litera D powoduje wejście na pulpit.
Z telefonami jest podobnie.
Z tym,
że używamy różnych gestów na ekranie dotykowym,
a by w coś wejść, stukamy dwukrotnie.
Jeśli macie urządzenie z androidem od wersji 4 0,
albo któreś z urządzeń Apple,
możecie spróbować korzystania w takiej formie.
Urządzenia te posiadają bowiem program odczytu ekranu już wbudowany.

10. Niewidomi nie oglądają filmów.
Oglądają.
Fakt, pozbawieni są możliwości odbioru warstwy graficznej,
ale możesz opowiadać,
co dzieje się na ekranie.
Poza tym,
od niedawna popularna zaczyna być
tzw audiodeskrypcja,
czyli przekaz informacji nt. Obrazu przez lektora we formie ścieżki dźwiękowej.
Nie zagłusza to pozostałych dialogów,
a przy założonych słuchawkach
nie przeszkadza też widzącym.

11.
Na podsumowanie.
Przede wszystkim:
Nie bójcie się pytać i rozmawiać!
Bez komunikacji i próby zrozumienia się,
nic nie zdziałamy!
Śmiało więc pytajcie,
a odpowiedź uzyskacie na pewno!
Jeżeli jestem w grupie,
z wami, rówieśnikami
i wiemy o tym,
że spędzimy ze sobą więcej czasu,
niż te przygodne 0,5 godziny:
Traktuj mnie normalnie.
Bardzo cieszy mnie,
gdy w grupie mogę być jedną z was!
Rozmawiaj,

nie ignoruj zadawanych przeze mnie pytań.
Odpowiadaj,
samemu też zadawaj pytania.
Nie widzę Cię,
więc czasem nawet nie wiem,
że jesteś blisko.
To dlatego czasem może Ci się wydawać,
że nie chcę inicjować kontaktu.
W takiej sytuacji zainicjuj go sam/sama.
Spytaj,
co słychać,
pogadaj o weekendzie.
Opowiedz,
jaki film oglądałaś/eś.
Niewidomi też oglądają filmy!
Nie bój się zaprosić do kina,
szczególnie wtedy,
gdy idziecie całą paczką.
Też chętnie się wybiorę!
Podziel się swoimi przeżyciami,
zainteresowaniami jeśli chcesz.
Ja też chętnie podzielę się swoimi,
może znajdziemy wspólny język?
Oczywiście,
jeśli nie pasuje Ci coś we mnie/moim zachowaniu,
też o tym powiedz.
Jeszcze raz podkreślam:
Nie bój się rozmawiać!
A na dziś to wszystko,
ciąg dalszy nastąpi…

Kategorie
To co, że na wspak, ja świat odbieram właśnie tak!

Diabeł tkwi w szczegółach

Kilka wpisów wyżej napisałam,
że myślenie obrazem cenię sobie dość wysoko
zarówno jako pomoc w życiu,
jak i też,
czynnik ciekawego patrzenia na świat.
Napisałam te słowa zupełnie poważnie.
Serio.
W tych obrazach widzę spokojnie więcej,
niż połowę zawartości mojego postrzegania świata.

Myślę obrazami nawet
gdy prowadzę z kimś rozmowę.
W głowie widzę nie tylko zapis wypowiadanych słów,
ale też,
o ile to możliwe ich reprezentacje fizyczne
Czyli np.
Gdy słyszę słowo…
dajmy na to
"głośnik"
Przed oczami widzę taki standardowy głośnik,
złożony z poprzednich
zapamiętanych wcześniej,
głośników,
a właściwie z ich szczegółów.
Bo szczegóły są bardzo ważne,
o ile nie najważniejsze
w odbiorze tej fizycznej strony świata dla mnie.
Oglądając jakiś przedmiot,
najpierw rejestruję jego elementy,
a dopiero później w głowie
łącze je w całość
tak powstaje reprezentacja fizyczna owego przedmiotu.
Czyli,
gdy oglądam sobie taki głośnik,
najpierw widzę i rejestruję
jego kable,
gniazda,
nóżki
i osłonkę na maskownicy,
potem składam to w całość
i tak zakodowany mam wygląd głośnika.
Niedaj boże,
jak ta osłonka ma jakąś nietypową fakturę!
Potrafię wówczas kilka minut
przyglądać się jej,
dotykać, rejestrować kształty,
głaskać,
przesówać palcami w różnych kierunkach itp.
Mam tak ze wszystkim,
co widzę,
i powiem wam,
że nawet dobrze mi z tym!
òważnie przyglądam się też fakturom chodników,
gór,
piasku i ogólnie naturze i wszystkiemu,
co znajduje się na zewnątrz.
Gdy obiekty są małe,
idzie to dość szybko
i osoba, postronna nie orientuje się nawet,
w jaki sposób przyswajam i przetwarzam wygląd danej rzeczy.
Gorzej,
gdy jest to np. duży budynek.
Jest tam tyle szczegółów,
rozproszonych dodatkowo siłą kształtu i wielkości przestrzeni,
że nie jestem w stanie ich wychwycić,
by połączyć w całość
i po dużych powierzchniach
bezpiecznie i kontrolowanie się poruszać.
I to jest główna przyczyna problemu z orientacją.
Poprostu:
ty widzisz las,
ja widzę drzewa…

Kategorie
To co, że na wspak, ja świat odbieram właśnie tak!

Nietypowe myślenie obrazowe.

Pewnie teraz spytacie
"że co"?
Chodzi bowiem o to,
że gdy mam wykonać kilka czynności fizycznych/manualnych pod rząd,
w głowie układam plan,
co kiedy zrobić.
Te obrazy w mojej głowie tworzą rodzaj taśmy,
która co rusz się przesówa.
Gdy kończę wykonywać jedną czynność,
w głowie z wyprzedzeniem pojawia mi się mały
obrazek z następną do zrobienia rzeczą.
Dzięki temu,
bez zbędnego zastanawiania się wiem,
co robić i
takie czynności zajmują mi mniej czasu i są sprawniej wykonywane.
Nie są to całe scenki.
Jest to tylko obraz w mojej podświadomości.
Tak jest z większością czynności manualnych,
ale tych pospolitych,
używanych na co dzień.
Mam duży problem,
by samodzielnie wymyślić figurę taneczną,
czy jakieś ćwiczenie do rozgrzewki ruchowej*
gdy więc kolej na mnie,
po prostu odtwarzam to,
co zapamiętałam z ćwiczeń wcześniejszych,
zmieniam tylko ich kolejność.
Robię tak,
bo mam dobrą pamięć odtwórczą,
a poprzednie ćwiczenia,
podobnie jak wspomniane wcześniej
czynności codzienne,
tworzą w mojej głowie po czasie obrazki,
z których potem mogę skorzystać.
Często też,
słuchając muzyki,
w głowie widzę różne dziwne kształty o jeszcze dziwniejszych fakturach,
które tworzą mi się na podstawie brzmienia danej melodii/piosenki.
Niektóre piosenki są więc długie i wiotkie tak,
że gdyby można było to zobaczyć naprawdę,
istniałaby możliwość rozciągnięcia sobie takiej piosenki,
czy potraktowania jej,
jak wachadełko.
to zwłaszcza te piosenki, które są powolne i spokojne.
inne zaś są twarde,
mają różne kształty i faktury.
są więc płaskie,
gładkie kwadraty.
to przeważnie te utwory,
które nie mają w sobie niskich tonów zbyt wiele.
Są i takie, które
mają kształt kulek i dużą sprężystość. to takie, w których występuje specyficzny rodzaj dźwięków przypominających bębny konga.
Takie wiksiarskie, rurowate brzmienie.
A bywają i piosenki,
które wiszą.
Myślenie obrazami to przydatna umiejętność także wtedy,
gdy tworzę dłuższą wypowiedź słowną,
bardziej oficjalną czy po prostu bogatszą językowo.
widzę wówczas w głowie obraz klawiatury komputerowej, wyobrażam sobie syntetyczną wypowiedź.
A do tego bogaty zasób słów*
I mogę prowadzić długie rozmowy.
Gdy byłam mała i nie lubiłam komputera,
Trudne słowa zapamiętywałam tak,
że widziałam w głowie,
jak je zapisuję na maszynie,
kształt liter,
które składały się w to słowo.
kiedyś wydawało mi się,
że wszyscy tak mają
i nawet o to nie pytałam.
Zdecydowanie wolę też,
zwłaszcza w przypadku ustalania czegoś ważnego,
gdy informacja dotrze do mnie na piśmie,
niż jako wypowiedziane zdanie,
bo łatwiej mi zrozumieć i zapamiętać,
jak„przeklikam” to na klawiaturze,
niż, gdy mi ktoś to powie.
Zdarza się więc,
że przy telefonicznym ustalaniu czegoś,
ja mam słuchawki w uszach,
komórkę na biurku
i na komputerze zapisuję ważne informacje.
Pewnie gdybym widziała,
wszędzie miała bym przy sobie długopis i małą karteczkę hehe. Obsługę urządzeń elektronicznych ogarniam tak,
że zapamiętuję ilość i kierunki kliknięć, potrzebną do wywołania danej funkcji.
Czyli np.
By na telefonie napisać wiadomość,
ja pamiętałam,
że na znajdując się na ekranie głównym,
muszę kliknąć 2razy w prawo,
raz na środek,
potem 3 razy w górę,
środek,
raz w lewo i środek.
Mówię o tym,
bo znam ludzi,
którzy uczą się werbalnie,
poprzez zapamiętane słowa/napisy prowadzące do potrzebnych funkcji.
Dzięki takiemu myśleniu,
wiele rzeczy robię sprawniej.
Cenie je więc dość wysoko.
Zarówno jako pomoc w życiu codziennym,
jak i też czynnik ciekawego patrzenia na świat.

*Wiem,
Zabijecie mnie, drodzy Madziu,
Adasiu i Asiu 😛
Za to wyznanie co do rozgrzewek 😀

EltenLink